phoca_thumb_s_kino_klapsŁódź od wielu lat skupia środowisko filmowców. To tutaj odbywa się słynny Festiwal „Camerimage” przyciągający reżyserów i operatorów z całego świata. Zdecydowanie nie można zapomnieć także o Szkole Filmowej, która kształci najlepsze twarze polskiego kina. Miasto postanowiło przybliżyć technikę produkcji każdemu chętnemu turyście. Od kilku miesięcy działa „Szlak dziedzictwa filmowego”, dzięki któremu każdy może dowiedzieć się czegoś więcej o kinematografii i stanąć w miejscach, w których toczyły się losy bohaterów filmów takich jak: „Ziemia Obiecana”, czy „Edi”.

Miasto służyło, jako plan filmowy, dla co najmniej 150 produkcji. Na potrzeby szlaku wybrano 20 z nich. Stanowią one przekrój czasowy przez historię kinematografii. Można odnaleźć informacje na temat pierwszego polskiego filmu powojennego „ Zakazane piosenki”, a także odwiedzić miejsca, gdzie kręcono „Stawkę większą niż życie”, „Vabank” czy najnowszą „Aleję gówniarzy”. Na liście znajdują się zarówno komedie, jak i filmy sensacyjne czy historyczne. Swoje miejsce znalazły tu także seriale telewizyjne. W wielu filmach Łódź zagrała samą siebie, jednakże potrafiła wcielać się także w inne role, m.in. Warszawy, Gdańska, Monachium czy Stambułu.

Nowopowstały „Szlak dziedzictwa filmowego” nie jest jedną konkretną, ściśle wyznaczoną trasą. Każdy może wybrać sobie miejsca, które pragnie odwiedzić. I nie muszą być to jedynie plany filmowe popularnych produkcji. Warto zajrzeć bowiem także do Muzeum Kinematografii, a także do starej „Gdyni”, czy „Polonii” – klasycznych kin w centrum Łodzi. Ciekawym miejscem jest też Wyższa Szkoła Filmowa znana nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Ponieważ jesteśmy w środku wakacji nie udało nam się podejrzeć zajęć prowadzonych przez najlepszych szkoleniowców z dziedziny filmu. Jednakże zdołaliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o studenckim życiu na tej jednej z najlepszych uczelni w Polsce. Uzyskaliśmy kilka interesujących informacji od obecnej studentki produkcji filmowej i telewizyjnej.

Łódzka Szkoła Filmowa cieszy się ogromnym autorytetem. Dostanie się na kierunek reżyserski bądź scenografię wciąż, jak wielu mówi: „graniczy z cudem”. Co roku przyjmowane jest zaledwie kilka osób dokładnie wyselekcjonowanych przez komisję rekrutacyjną. Egzaminy zazwyczaj trwają nawet kilka dni, a przyszli studenci poddawani są wielu różnorakim próbom. Czasem jednak warto się pomęczyć, bowiem gdy trafi się już do akademickiej ławki można być pewnym, że będzie się miało okazję być szkolonym przez najlepszych z najlepszych.

Zajęć właściwie na każdym wydziale jest bardzo dużo. Studenci nie opuszczają uczelni od rana do wieczora. Na koniec semestru czeka wiele egzaminów, najczęściej o charakterze interdyscyplinarnym, by oceniać całokształt pracy. Studenci najbardziej obleganych kierunków poddawani są stałej ocenie, każdy bowiem pragnie, by byli najlepsi. Podlegają ciągłej presji, ale jest to doskonałe przygotowanie do zawodu. W przyszłości będą musieli radzić sobie w przeróżnych sytuacjach i wysłuchiwać opinii zmiennej widowni.

Ze względu na niewielką liczbę studentów w Szkole wszyscy znają się bardzo dobrze. Oddziały przenikają się, reżyserzy pracują z operatorami, czy kierownikami produkcji. Obecna jest bezinteresowna współpraca, ludzie inspirują się nawzajem. Dodatkowo organizowane jest mnóstwo imprez integrujących ze sobą ludzi. Rzadko spotyka się tutaj „wyścig szczurów” czy podkładanie komuś kłód pod nogi.

W dobie kryzysu ciężko jest ocenić perspektywę pracy po ukończeniu studiów. Nie zmienia to jednak faktu, że łódzka Szkoła Filmowa kształci najlepszych specjalistów z tej dziedziny. Nikt tu nie jest przypadkiem. To kuźnia talentów, z której każdy wychodzi niczym oszlifowany diament gotowy do użycia i odnoszenia sukcesów. Swoja wiedzę przedstawiali tu m.in.. Krzysztof Kieślowski, Jerzy Kawalerowicz czy Andrzej Brzozowski. Studiują tu Ci najlepsi, a potem wracają, by uczyć następnych.

Emilia Hałas
źródło: Wirtualna Polska
!-- Global site tag (gtag.js) - Google Analytics -->